Schudła 40 kilogramów w 10 miesięcy, jedząc zupy. Metamorfoza Moniki Honory
PAULINA BANAŚKIEWICZ-SURMA • dawno temuZ otyłością zmagała się 35 lat. W tym czasie stosowała wiele popularnych diet, ale bez rezultatu. Waga zaczęła spadać dopiero wtedy, gdy podstawą swojego jadłospisu uczyniła zupy. Monika Honory schudła 40 kilogramów w ciągu 8 miesięcy. Dziś swój pomysł na przemianę ciała i duszy promuje nie tylko wśród osób, które marzą o tym, żeby zrzucić zbędne kilogramy.
Otyłość to, pani zdaniem, choroba psychiki, a nie ciała, jak zwykło się powszechnie uważać. Dlaczego?
Monika Honory: Większość osób postrzega otyłość tylko pod kątem nadmiernych kilogramów, jednak problem tkwi nieco głębiej niż tylko zewnętrzna powłoka naszego ciała. Często powtarzam osobom przychodzącym na moje warsztaty, że o wiele łatwiej można odchudzić ciało niż psychikę. To drugie wymaga więcej pracy i samoświadomości, ale przede wszystkim wsparcia ze strony najbliższych, by rozwiązać ten problem i poczuć się dobrze w swoim nowym, szczuplejszym ciele.
Jako osoba, która przez wiele lat zmagała się z otyłością, wiem, że nieodłączną częścią życia takich osób jest częste kontrolowanie swojej wagi, skrupulatne wyliczanie przyjętych kalorii, a także notoryczne skupianie się na jedzeniu. Dlatego warto zwrócić szczególną uwagę na aspekt psychiczny i odpowiednie przygotowanie do podjęcia procesu odchudzania.
Zobacz też: Schudł 33 kilogramy w 7 miesięcy. Metamorfoza Mateusza Grzesiaka
Ile lat zmagała się pani z otyłością?
Już od najmłodszych lat zmagałam się z nadmiernymi kilogramami. Zdecydowanie nie pomagał fakt, że w moim rodzinnym domu gotowano głównie potrawy kuchni staropolskiej, która, jak wiadomo, do najlżejszych nie należy. Natomiast ja jako dziecko byłam otwarta na wszelkie smaki i chętnie próbowałam znakomitej kuchni mojej mamy.
Dopiero jako nastolatka po raz pierwszy podjęłam próbę walki ze swoimi nadmiernymi kilogramami. Jednak mimo ogromnego wsparcia ze strony rodziców nigdy nie mogłam uzyskać tego wymarzonego efektu. Zaledwie trzy lata temu dzięki Programowi Przemian, który stworzyłam na własne potrzeby, odmieniłam swoje życie oraz rozpoczęłam nowy etap pełen szczęścia i samoakceptacji. Mogę powiedzieć, że moja otyłość trwała w sumie 35 lat.
Jakie diety stosowała pani w dążeniu do zredukowania masy ciała?
Zapewne każdy, kto zmagał się z redukcją masy ciała, doskonale zna uczucie braku kontroli nad swoim życiem. Tak było i w moim przypadku. Kiedyś usłyszałam od kogoś, że należy jeść same jajka, od razu więc zastosowałam tę dietę jednoskładnikową. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że to nie jajka pomagają pozbyć się kilogramów, ale grejpfruty. W związku z tym od razu przerzuciłam się na cytrusy. Mogłabym wymieniać wypróbowane przeze mnie diety jeszcze przez jakiś czas. W zasadzie przez cały swój etap nastoletni i wczesną dorosłość stosowałam mnóstwo różnego rodzaju diet.
Myślę, że wypróbowałam większość dostępnych na polskim rynku kuracji odchudzających: od białkowych, przez proszkowe, po jednoskładnikowe. Wszystkie jednak łączył jeden element: radykalna zmiana życia i eliminacja sporych grup produktów. Moim zdaniem właśnie to powoduje nieskuteczność tego typu sposobów odchudzania – diety mają swój początek, kiedy chcemy się odchudzić, i swój koniec – gdy osiągamy wyznaczony cel. A co dalej, gdy nasza kilkutygodniowa kuracja się skończy? Zazwyczaj z pełną energią wracamy do starych przyzwyczajeń żywieniowych, a tym samym efektu jo-jo. Tak też było w moim przypadku, nie pamiętam już nawet, ile razy cierpiałam z powodu powracających kilogramów. Jest to strasznie demotywujące i sprawia, że większość z nas już na samą myśl o odchudzaniu ma nieprzyjemne dreszcze.
Dlaczego postawiła Pani na zupy, a nie warzywa, owoce i ciemne pieczywo?
To może wszystkich zaskoczyć, ale tak naprawdę nigdy nie byłam miłośniczką zup. Oczywiście, lubiłam je zjeść raz na jakiś czas, lecz nie była to podstawa mojego jadłospisu. Po przejściu przez ogromny wachlarz różnych diet, które pogorszyły mój metabolizm, stwierdziłam, że będzie to moje ostatnie podejście do procesu odchudzania – jak nie wyjdzie, to koniec, już nigdy nie będę próbować. Podeszłam do sprawy zupełnie serio, chciałam się przygotować, dlatego zasięgnęłam opinii wielu specjalistów m.in. internisty, gastroenterologa, czyli lekarza od układu pokarmowego, a także endokrynologa.
Dowiedziałam się, że najlepszą i najłatwiej przyswajalną dla organizmu postacią pożywienia są potrawy półpłynne i gotowane. Tę wiedzę połączyłam z moją pasją do dietetyki oraz żywienia i w ten sposób przyszedł pomysł na zupy. Zupy są lekkostrawne, nie obciążają żołądka, co więcej: odpowiednio przygotowane pomagają odciążyć i zregenerować wewnętrzne organy, oczyścić przewód pokarmowy, a także poprawić wyniki biochemiczne. Chciałabym jednak zaznaczyć, że wybierając zupy, nie zrezygnowałam z owoców, nadal je jem. Pozwalam sobie na spożywanie dwóch porcji owoców w ciągu dnia, aby dostarczyć do organizmu witamin, które uciekają podczas obróbki termicznej, a także naturalnie występujących cukrów.
Jak wyglądał pani codzienny jadłospis?
Zależało mi na tym, aby moje codzienne menu było smaczne i nieskomplikowane w przygotowaniu. Zaczęłam od picia na czczo wody z cytryną. Około pół godziny później zjadałam zupę mleczną na bazie kaszki manny albo ryżu z dodatkiem świeżych lub suszonych owoców. Gdy poczułam się głodna, czyli około trzech godzin później, na drugie śniadanie spożywałam porcję owoców. Na obiad przygotowywałam bardziej treściwe i kaloryczne zupy na mięsie z dużą zawartością warzyw, a także dodatkiem kaszy, ziemniaków lub makaronu.
Zaznaczam, że w moich zupach nawet w okresie odchudzania pojawiał się boczek czy nawet golonka. Na kolację zjadałam lżejszą już zupę warzywną, natomiast tuż przed snem piłam wodę z miodem. W sumie w ciągu dnia spożywałam około 5 porcji różnych zup. Co ważne, jadłam za każdym razem, kiedy poczułam głód, moim zdaniem to bardzo ważne, aby wsłuchać się w potrzeby własnego organizmu i nie ignorować sygnałów z wewnątrz ciała.
Czy oprócz zmiany w sposobie odżywiania w celu zredukowania wagi uprawiała pani sport?
Osoby otyłe lub z nadwagą mają ogromną trudność w wykonywaniu ćwiczeń, które niejednokrotnie przewyższają ich możliwości. Powoduje to wzrastanie wewnętrznej niechęci i frustracji. Znam to uczucie, ponieważ sama przez to przechodziłam. Dlatego podczas mojej przemiany zdecydowałam, że będę do pewnego stopnia stosować aktywność fizyczną, jednak nie w radykalny sposób. Strasznie się bałam, że zbyt ciężki wysiłek w efekcie sprawi, że zniechęcę się do sportu.
Dlatego na początek uznałam, że długie spacery z rodziną wystarczą, a dodatkowe ćwiczenia będę wdrażała powoli, proporcjonalnie do spadku wagi. Po jakimś czasie, gdy przełamałam tę niewidzialną barierę psychiczną, zaczęłam chodzić raz w tygodniu na basen. Następnie pojawiły się skłony i lekkie ćwiczenia. Nie doprowadzałam do sytuacji całkowitego przemęczenia czy spocenia. Dzięki wykonywaniu małych kroków, które nie obciążały mojego organizmu, rozkochałam się w sporcie. Aktualnie moja aktywność jest o wiele intensywniejsza, ale wynika to już z poprawionej kondycji i oczywiście zgubienia wielu kilogramów.
Schudła pani o 8 rozmiarów w ciągu 10 miesięcy. Co zmieniło się w pani życiu po utracie 40 kilogramów oprócz zawartości garderoby?
Po utracie 40 kilogramów zdecydowanie zmieniło się moje nastawienie do samej siebie. Przed rozpoczęciem swojej przemiany miałam czas na wszystko i dla wszystkich oprócz mnie samej. Cały proces pokazał i nauczył mnie poświęcać sobie choć chwilę na relaks bądź pielęgnację ciała. Dzięki temu zaczęłam bardziej doceniać samą siebie, stawiać się na pierwszym planie. Jednak tak jak wspomniałam, powrót prawidłowego obrazu siebie w psychice trwał długo. Pokonałam go dzięki trosce i wsparciu moich najbliższych, bez których byłoby to niemożliwe. Za to serdecznie im dziękuję.
Do określenia swojej metamorfozy używa pani słowa „przemiana”. Dlaczego?
Dla mnie za słowem „przemiana” kryje się mnóstwo zmian, które zachodzą w trakcie procesu odchudzania na wielu płaszczyznach. Oprócz utraty zbędnych kilogramów, co jest widoczne na zewnątrz, największa zmiana następuje wewnątrz nas. Zaczynamy dostrzegać swoje potrzeby, akceptować samych siebie, czerpać radość z najmniejszych nawet rzeczy.
Myślę, że śmiało można przytoczyć tu myśl – „strach jest naszym wewnętrznym ograniczeniem, przełamanie go sprawia, że stajemy się jeszcze silniejsi”. Tak samo dzieje się z nami w trakcie procesu odchudzania, odnajdujemy w sobie tę dawną zagubioną cząstkę, która nas wzmacnia.
Zobacz też: Schudła 50 kilogramów, żeby dać nauczkę mężowi. Metamorfoza Betsy Ayala
Czym jest Program Przemiany według Moniki Honory?
Myślę, że mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że Program Przemian skierowany jest do osób, które nie tylko dążą do poprawy wyglądu swojego ciała, ale również do zmiany od strony psychicznej. Niejednokrotnie może być to pozytywna ucieczka przed codziennymi problemami, ponieważ program uczy podstawowej rzeczy – skupienia się na samym sobie. Celem jest udzielenie odpowiedzi na fundamentalne pytania: czego oczekuję? Czego pragnę? Jaki jest mój cel? Po co chcę to zrobić?
Program uczy również zmienić na stałe niedobre nawyki żywieniowe, a jego wyjątkowość polega na tym, że po zakończeniu odchudzania nie zostawiam ludzi „samych sobie”. Od strony kulinarnej Program Przemian to zabawa w kuchni, korzystanie z naturalnych składników, bez konieczności całkowitej eliminacji produktów. Podsumowując, jemy to, na co mamy ochotę w formie zupy i wtedy, kiedy mamy ochotę. Pozostaje mi życzyć wszystkim smacznego.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze