Schudła 40 kilogramów. Metamorfoza Jennifer Morin
PAULINA BANAŚKIEWICZ-SURMA • dawno temuZanim zdecydowała się rozpocząć odchudzanie, Jennifer Morin ważyła 94 kilogramy. Teraz waga pokazuje liczbę 53, zatem zrzuciła prawie 40 kilogramów. Dokonała tego bez hektolitrów potu na siłowni, zmieniając dietę i... spacerując.
Zmiana myślenia
Przed zmianą stylu życia, która nastąpiła w 2008 roku, Jennifer Morin skarżyła się na ospałość, zmęczenie, ciągły ból pleców i kolan. Nigdy nie ćwiczyła, nie przywiązywała wagi do tego, co je. Spożywała tłuste potrawy bez wartości odżywczych. Jej mąż i dzieci byli aktywni, ale ona miała trudności, by dotrzymać im kroku w trakcie spaceru.
Nie traktowała nadmiaru kilogramów poważnie. Nikt jej nie powiedział, że waży za dużo. Po raz pierwszy uzmysłowiła sobie, że boryka się z nadwagą podczas rutynowych badań lekarskich. Przypadkiem dostrzegła adnotację przy jej nazwisku, która brzmiała: „otyły pacjent”.
Wiedziała, że musi coś zmodyfikować, ale w tym momencie nie czuła się gotowa do wprowadzenia realnych zmian. Dopiero rok po tym wydarzeniu (gdy była jeszcze grubsza niż za czasów ciąży, nie poznawała osoby w lustrze i tej na zdjęciach sprzed lat) postanowiła, że nadszedł czas, by schudła to dla siebie i dla rodziny. Jej uwagę przykuła dieta Strażników Wagi, którzy propagują odchudzanie z rozsądkiem (jej istotą jest przestrzeganie indywidualnie obliczonej dziennej liczby punktów, która odpowiada produktom z 3 grup kolorystycznych: czerwonej, żółtej i zielonej).
Zobacz też: Plusy i minusy diety Strażników Wagi
Zmiana żywienia
Zmianę w sposobie żywienia Jennifer zaczęła od zmodyfikowania wielkości porcji i dbałości o regularność posiłków. Wszystkie dania przygotowywała odpowiednio wcześniej w domu, planowała, co będzie jeść poza nim. Ten system kontynuuje do dziś.
W jej menu dominują organiczne warzywa i źródła chudego białka. Na śniadanie jada tosty z awokado z jajkiem sadzonym (idealne połączenie błonnika i białka) lub bezglutenowe tosty, jagody i jajko. Jej typowy obiad to sałatka z sezonowych warzyw i chudym białkiem. Kolację jada zwykle w stylu włoskim.
Zobacz też: Zrzuciła z siebie 65-kilowego człowieka. Metamorfoza Fatimy Orlińskiej
Gdy dopada ją głód w godzinach popołudniowych, sięga po przekąskę: świeże owoce, surowe warzywa, orzechy, czasem podgrzewa zupę wegetariańską. Jeśli chce zjeść coś ponad normę, na przykład na przyjęciu czy w święta, kolejnego dnia dba o to, przyjąć mniej kalorii. Gdy umawia się z kimś na kawę i ciastko, dzieli się deserem albo połowę zostawia na potem…
Z efektem plateau Jennifer zmagała się kilka razy w trakcie redukcji wagi. Na początku często miała ochotę na niezdrowe słone przekąski. Teraz już nie ma takiego problemu: „Kiedy patrzę wstecz i widzę, jak daleko doszłam, popycha mnie to do przodu” - mówi.
Zmiana trybu życia
Jennifer bardzo chciała zmienić tryb życia na aktywny: chodzić na spacery i wędrówki z rodziną. Zaczęła od krótkich spacerów wokół bloku, stopniowo zwiększając dystans. Nie trwało to zbyt długo, nim była w stanie chodzić kilka kilometrów dziennie. W tym czasie straciła kilka kilogramów, więc łatwiej było jej się poruszać, ból kolan i pleców nie doskwierał.
Zobacz także: Zalety biegania
Teraz bez problemów uczestniczy w pieszych wycieczkach rodzinnych. Od chwili, kiedy postanowiła żyć aktywnie, spaceruje każdego bezdeszczowego dnia. Nosi fitness tracker Fitbit, który śledzi przebyty dystans. Dąży do przebycia 10 000 kroków dziennie (raz wykonuje ich więcej, innym razem mniej). Obecnie nie wykonuje żadnych dodatkowych ćwiczeń gimnastycznych, ale planuje uczestniczyć w zajęciach fitness.
Rodzinna zmiana
Jennifer schudła 40 kilogramów. Inną zmianą, która była następstwem jej metamorfozy, była modyfikacja stylu życia członków jej rodziny. Rodzice, teściowa, brat, mąż kobiety również zaczęli żyć zdrowiej i aktywniej. Łącznie stracili ponad 200 kilogramów! Jennifer nie namawiała krewnych do utraty wagi. Zainspirowani jej wynikami sami postanowili zacząć działać.
Zobacz też: Schudła 55 kilogramów. Metamorfoza Melody Wells
Rada Jennifer
„Nie poddawaj się. Ja również mam słabe momenty, ale efekty są warte trudnej zmiany. Brzmi to banalnie, ale: jeśli ja mogłam to zrobić, każdy może. Moim zdaniem, nie należy na początku ustalać limitu czasowego, w którym chcemy stracić na wadze, ponieważ to skazuje nas na niepowodzenie. Co prawda, trzeba ustalić cel, ale warto pamiętać, że potrzeba czasu, aby odwrócić skutki wielu lat niezdrowego stylu życia. Osiem lat zajęło mi dostanie się do miejsca, w którym teraz jestem, a przede mną wiele nowych celów. Wybacz sobie drobne błędy, które popełnisz po drodze, uzbrój się w cierpliwość i pracuj”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze