Schudła 67 kilogramów. Metamorfoza Iwony Michalik
PAULINA BANAŚKIEWICZ-SURMA • dawno temuJako nastolatka z powodu nadwagi była wytykana palcami. Zbędne kilogramy stanowiły pretekst do złośliwych komentarzy i żartów. Dziś po zredukowaniu masy ciała o 67 kilogramów Iwona Michalik jest pewną siebie kobietą, która może góry przenosić. Odżywia się racjonalnie, odkrywa nowe smaki, a sport stał się jej zdrowym uzależnieniem...
WP fitness: Jaką była pani nastolatką?
Iwona Michalik: Zawsze byłam osobą większą, jednak przed pierwszą komunią świętą zaczęłam z dnia na dzień tyć. Nie zapomnę momentu, kiedy mama musiała poszerzać sukienkę komunijną po siostrze… W szkole podstawowej moja waga i wygląd zmieniały się szybko, spodnie stawały się coraz mniejsze. Zresztą, trudno się dziwić, kiedy każdy wmawiał mi, że jestem otyła genetycznie. Co prawda, moja mama należy do osób szczupłych, ale ja i siostra figurę odziedziczyłyśmy po tacie.
Jak osoby z otoczenia reagowały na pani wygląd?
Byłam wyzywana i wyśmiewana od najmłodszych lat. Doszło do tego, że bałam się wychodzić z domu, bo wiedziałam, że będę wytykana palcami. W szkole śmiali się, że stosuję dietę cud, tzn. jem wszystko, a jak schudnę, to będzie cud. Na porządku dziennym były uwagi typu: „kiedy idziesz, podłoga się pod tobą trzęsie” albo „zasłaniasz słońce”. Starsze panie ustępowały mi miejsca w autobusach. Wszyscy patrzyli na mnie jak na dziwoląga, ale trudno się dziwić, skoro wyglądałam jak kulka obrośnięta tłuszczem.
Zobacz też: Schudła 36 kilogramów w rok! Metamorfoza Mariki Matusiak
W wieku 18 lat ważyła pani ponad 130 kilogramów, a zakupy odzieżowe robiła na dziale dla mężczyzn. Co sprawiło, że zdecydowała się pani podjąć próbę schudnięcia?
Na bilansie u lekarza waga pokazała 137 kilogramów. Kiedy po urodzinach zobaczyłam swoje zdjęcia zrobione w towarzystwie znajomych, przeraziłam się. Zajmowałam prawie całą fotografię! Wtedy coś we mnie pękło i postanowiłam, że zmienię swoje życie, ale nie byłam jeszcze świadoma tego, jak długa droga mnie czeka. Koszulki i bluzy kupowałam na dziale męskim, bo w ofercie dla pań nie mogłam znaleźć ubrań w tak dużym rozmiarze. Natomiast spodnie wybierałam „babcine”. Co chwilę musiałam je wymieniać na większe lub z powodu przetarć między nogami.
Jakie zmiany wprowadziła pani do sposobu odżywiania się?
Na początku nie miałam pojęcia o zdrowym odżywianiu, a nie chciałam nikogo pytać, bo wiedziałam, że zostanę wyśmiana. Krok po kroku wprowadzałam małe zmiany: zmniejszyłam porcje posiłków, bo były one olbrzymie. Następnie zdecydowałam się na zamianę pieczywa jasnego na ciemne, powoli rezygnowałam z cukru. Małymi kroczkami próbowałam wyeliminować smażone potrawy.
W szkole podstawowej miała pani zwolnienie z lekcji wychowania fizycznego. Rozpoczynając odchudzanie, zdecydowała się pani ćwiczyć. Jakie były początki przygody ze sportem?
Zawsze bałam się sportu, ale gdy straciłam już trochę kilogramów, postanowiłam zapisać się na siłownię i zajęcia fitness. Teraz wiem, że to był najlepszy wybór na świecie. Na początku miałam wrażenie, że każdy na mnie patrzy i śmieje się ze mnie. Jednak otrzymałam wsparcie od instruktorki (Karoliny), która trwa ze mną do dziś i uświadamia mi, że nie ma rzeczy niemożliwych. Bez niej na pewno zrezygnowałabym z ćwiczeń, bo nie byłam na tyle silna i nie miałam pojęcia, co robić. Dziś nie wyobrażam sobie dnia bez sportu, sala fitness to mój drugi dom, rower to środek transportu. Kocham każdy rodzaj sportu. A jeszcze niedawno nie byłam w stanie zawiązać buta!
Ile czasu zajęło pani zrzucenie zbędnych kilogramów? Odchudzała się pani samodzielnie czy we współpracy ze specjalistami: dietetykiem i trenerem fitness?
Na obecną chwilę schudłam już 67 kilogramów. Trudno mówić o czasie, w którym to zrobiłam, bo miałam kilka dłuższych przerw. Zaczęłam swoją przygodę z odchudzaniem w wieku 17 lat, ale tak naprawdę walczę przez ostatnie 3 lata. Miałam problemy zdrowotne z kolanem, z cukrem oraz z powodu otyłości poważne kłopoty z kośćmi. Były tak bardzo osłabione, że wystarczyło stłuczenie palca, by był złamany. Nigdy nie byłam u dietetyka. Pomocną dłoń wyciągnęła do mnie Karolina, która pokazała mi, że ćwiczenia mogą być przyjemnością i kiedy miałam gorsze dni, motywowała mnie do działania.
Jak zmieniło się pani życie po zredukowaniu masy ciała?
Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Przestałam bać się ludzi, z szarej myszki stałam się kobietą odważną, która może góry przenosić. Mam wielu przyjaciół, z którymi uprawiam sport. Jestem po prostu szczęśliwa, a zarazem dumna z tego, co udało mi się osiągnąć.
Jak dziś postrzega pani zdrowe odżywianie i aktywny tryb życia?
Sport i zdrowe odżywianie to dla mnie codzienność. To jest styl życia i nie zamieniłabym go na nic innego! To jest coś, co daje mi radość i satysfakcję! Zdrowe odżywianie to coś przyjemnego, to nie tortury czy głodzenie się. Cieszę się jedzeniem i odkrywam nowe smaki, a sport to najlepsze hobby i najwspanialsze uzależnienie. Wiadomo, od czasu do czasu warto sobie pozwolić na coś niezdrowego, ale trzeba znać umiar.
Zobacz też: Schudł 33 kilogramy w 7 miesięcy. Metamorfoza Mateusza Grzesiaka
Czy w kwestii odchudzania powiedziała pani już ostatnie słowo, czy przed panią kolejny cel do zrealizowania?
Jeszcze długa droga przede mną, jeśli chodzi o odchudzanie. Obecnie redukuję ostatnie zbędne kilogramy, a potem czas na wyrzeźbienie sylwetki i stabilizację. Z ćwiczeń nigdy nie zrezygnuję, tak je pokochałam, że do końca życia będą mi towarzyszyć. Jeśli ktoś chce śledzić moje zmagania, zapraszam na mój fanpage Bo wszystko zaczyna się w głowie i Instagram (iwcia5100).
Jakiej rady udzieliłaby pani osobom, które zmagają się z nadwagą i chcą schudnąć?
Kochani, musicie znaleźć w sobie siłę i obiecać, że nie zrezygnujecie, póki nie osiągnięcie celu. Upadki zdarzają się każdemu, ale należy pamiętać, żeby wstać ten jeden raz więcej. Nie róbcie wszystkiego na siłę i jednocześnie, ale małymi kroczkami idźcie do celu. Najpierw zrezygnujcie z jednej rzeczy, następnie z kolejnej. Jeśli chodzi o sport: musicie wybrać dyscyplinę, którą naprawdę pokochacie, bo ćwiczyć „za karę” nie ma sensu. To ma być przyjemność i radość.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze