Fakty i mity na temat jogi
EWA RYCERZ • dawno temuChociaż joga jest coraz bardziej popularna w naszym kraju, wokół niej wciąż rodzi się wiele nieporozumień. Wbrew temu, co lubimy o sobie myśleć, nie jesteśmy nacją zbyt otwartą na nowości i odmienność; najczęściej traktujemy je jak zagrożenia, a w najlepszym razie — jako dziwactwo, które najlepiej deprecjonować i obśmiać. Joga także nie uniknęła tego losu, o czym świadczą setki bzdur, które ukazują się w mediach na jej temat, w myśl zasady „nie znam się, więc się wypowiem”. Nie mogłam sobie odmówić przyjemności wypunktowania kilku takich „kwiatków”.
Fakty i mity
Zadaniem ćwiczeń jogi jest uruchomienie tej energii, mówiąc symbolicznie, obudzenie tego węża który podnosi swoją »głowę« i unosząc się, rozświetla swoją energią wyżej położone ośrodki energii nazywane czakramami. To, co w systemach religijnych uważane jest za pożądany stan transowy, ludzie Zachodu zwykli kwalifikować jako chorobę fizyczną i psychiczną lub opętanie”. Szczerze mówiąc, nie znam ani jednej praktykującej jogę osoby, która miałaby problemy psychiczne, chyba że za takie uznać lepsze samopoczucie i pogodę ducha. W kręgach notorycznych ponuraków straszących potępieniem i mękami piekielnymi to oczywiście może być symptom niezrównoważenia, ale ja chyba wolę świat takich „wariatów” niż skwaszonych, nietolerancyjnych i ksenofobicznych „normalnych” ludzi.
Tajemnicze opętania?
„Agnieszka doświadczała nawiedzeń demonicznych (…). To, że w różnych okolicznościach Agnieszka odczuwała nadprzyrodzoną duchową obecność swojego guru, nie było żadną jego teleportacją, bilokacją, telepatią czy innymi zjawiskami wymyślonymi przez okultystów, czy zwolenników New Age. Były to już, dobrze znane z innych świadectw osób zniewolonych, symptomy obecności złego ducha.” Moim zdaniem pani Agnieszka po prostu zbyt intensywnie myślała o swoim nauczycielu, być może fascynował ją tak bardzo, że uległa fiksacji na jego punkcie. Najprościej było posądzić o to jogę, a nie szukać przyczyn w problemach emocjonalnych pani Agnieszki.
Joga to zło nieczyste?
„Egzorcysta o. Gabriele Amorth nie ma w tej kwestii wątpliwości: joga jest dziełem szatana i prowadzi do zła. Z kolei Kongregacja Nauki Wiary ostrzega, że podobne praktyki mogą prowadzić do schizofrenii!”. Nie dowiemy się jednak z tekstu, dlaczego ojciec Gabriele i członkowie Kongregacji tak uważają, co skłoniło ich do wysunięcia tego typu przypuszczeń, ile przypadków „opętania” jogą badali i jak to zrobili. Nie poznamy metodologii tych badań, na ilu osobach je przeprowadzono, jak wyglądała praktyka rzekomych schizofreników i opętanych. Równie dobrze można by powiedzieć, że joga prowadzi do wykształcenia zdolności lewitacji. Tylko jak to udowodnić?
W obronie jogi
Takie zarzuty są po prostu nieprzyzwoite, nie opierają się bowiem ani na doświadczeniu, ani na rzetelnej wiedzy ich autorów. Nie możemy też zweryfikować, czy aby na pewno chodzi tu o jogę, a nie o coś, co tylko ją przypomina lub się pod nią podszywa. Nie wiemy, o jakie szkoły chodzi, o których nauczycieli ani jakiego rodzaju zajęć dotyczą oskarżenia. I czy w ogóle to miało miejsce w rzeczywistości, czy jest wyssaną z palca konfabulacją.
Siła manipulacji
Najgorsze w tym jest jednak to, że różnego rodzaju farmazony, powtarzane w kółko, wpływają na postrzeganie rzeczywistości przez wielu ludzi. To jest dokładnie tak jak ze słynnym powiedzeniem Goebbelsa, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Zatem jeśli docierają do nas jedynie opinie, że joga to „dzieło szatana” albo newage’owe głupoty, przestają dziwić reakcje wielu wykształconych i rozsądnych osób, z którymi się spotykamy w życiu.
Czym jest joga? Przekonaj się sam
Oczywiście najlepszy sposób, by przekonać się, czym jest i czym nie jest joga, to pójście na zajęcia i osobiste doświadczenie, poczucie na własnej skórze, z czym mamy do czynienia. Proponuję jednak świadomie wybrać studio, w którym będziemy ćwiczyć — sprawdźmy, jacy ludzie tam przychodzą, jak zachowuje się nauczyciel, jaka atmosfera tam panuje. Jeśli cokolwiek budzi nasze zastrzeżenia lub dyskomfort, poszukajmy innego miejsca — bo istnieje prawdopodobieństwo, że wybraliśmy po prostu źle, a oferowane zajęcia z jogą mają niewiele wspólnego.
Fragment książki "Joga bez napinki" Doroty Mrówki, Wydawnictwo Sensus.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze