Sześciopak i brazylijskie pośladki
REDAKCJA WP FITNESS • dawno temuArkadiusz Tańcula, popularny trener personalny, ale także aktor i miłośnik tatuaży o tym, jak ćwiczą i o czym marzą Polacy. Jest z wykształcenia inżynierem automatyki i robotyki, ale…zajmuje się "Inżynierią Ciała". Zmienił już sylwetki ponad 1000 Polaków. Zaczął od siebie, dlatego doskonale wie, jak trudna jest to droga. W miniony weekend można go było spotkać w Targach Kielce na najważniejszym wydarzeniu branży kulturystyki i fitness – FIT WEEKEND.
- Żeby zmieniać zawodowo sylwetki innych musiałeś zacząć od siebie… Twoja historia jest podobna do tych, które słyszysz od klientów?
— Na sali treningowej po raz pierwszy znalazłem się w wieku 12 lat, przez 5 lat trenowałem boks, potem MMA, więc sport nie był mi obcy. Siłownia wciąż gdzieś się przewijała, ale nigdy na tyle, żebym wyglądał tak, jak teraz. Moja historia jest podobna do setek innych, które opowiadają moi klienci. Są w niej momenty dobre, ale też porażki – wszystko doprowadziło mnie do punktu, w którym jestem dziś. Byłem kiedyś właścicielem "kebaba" i przez to przytyłem.
— Potem zamierzałem prowadzić sklep z alkoholami, zostałem oszukany i musiałem zmierzyć się z wieloma problemami. W marcu 2015 roku trafiłem na szkolenie do Tony`ego Robbinsa, amerykańskiego coacha i doradcy życiowego. To w czasie tych warsztatów wymyśliłem, co chcę w życiu robić i wróciłem z gotowym planem. Planem na "Inżynierię Ciała", do której pierwszym krokiem było zbudowanie własnej formy. Od tej pory, w ciągu 3 lat skutecznie zmieniłem sylwetki ponad 1000 osób, zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
— Największa w Polsce galeria metamorfoz mężczyzn i kobiet, umieszczona na stronie internetowej "Inżynierii Ciała" robi wrażenie osiągniętymi efektami. Czego pragną Polacy, kiedy decydują się na ćwiczenia?
— Mężczyźni marzą oczywiście o wielkiej klacie i sześciopaku na brzuchu. To pierwsze o czym słyszę. Kobiety chcą mieć paski brzuch i jędrne, krągłe pośladki – taki cel pojawia się w każdym mailu do mnie.
— Jesteś trenerem, którego celem jest nie tylko motywacja do ćwiczeń kształtujących sylwetkę…
— Nie lubię słowa motywator. Lubię natomiast inspirować innych do stawiania sobie wyzwań, do aktywności i działania, do zmian i rozwoju osobistego. Podczas FIT WEEKENDU w Kielcach również do tego zachęcałem. Sam wciąż staram się rozwijać, angażuję się w różne projekty, właśnie spełniam swoje marzenia o aktorstwie, grając w paradokumencie "Lombard".
— Już po pierwszym roku prowadzenia "Inżynierii Ciała" doszedłem do wniosku, że wiele osób bardziej potrzebuje kogoś, kto słucha i inspiruje do działania niż trenera personalnego. Jesteśmy narodem dosyć zakompleksionym, z powodu własnych słabości wstydzimy się nawet chodzić na siłownię. Tymczasem my Polacy mamy całkiem niezłe sylwetki. Mogę to porównać z mieszkańcami Holandii, Niemiec, Emiratów Arabskich czy Hiszpanii, gdzie między innymi podróżowałem z projektem "Fit&Travel", który można śledzić w internecie.
— Jak wytrwali jesteśmy w dążeniu do osiągnięcia wymarzonej sylwetki?
— Trzy miesiące to minimum, żeby widać było efekty treningów. To także wystarczający czas, by wypracować nawyki dotyczące ćwiczenia na siłowni, zdrowego odżywiania. Po trzech latach obserwacji swoich klientów mogę powiedzieć, że cel osiąga około 30 procent ludzi. Jeśli ktoś wytrwa trzy miesiące treningów – przetrwa, a siłownia stanie się dla niego stałym elementem w rozkładzie zajęć.
Z drugiej strony, 10 procent ludzi, którzy do mnie piszą, nawet nie zadaje sobie trudu pobrania programu treningów przygotowanych w "Inżynierii Ciała". Część z tych osób odzywa się dopiero po kilku miesiącach, inni wcale. Tymczasem ćwiczyć każdy może, a nawet powinien. Mimo swoich ułomności, niepełnosprawności, może dopasować do siebie aktywność fizyczną i działać.
— Czy masz jakiś przepis, co robić, by osiągnąć cel?
— Wszystko siedzi w głowie. Trzeba zmienić nawyki: wyeliminować niezdrowe jedzenie, wprowadzić zbilansowaną dietę i aktywność fizyczną. Jestem zwolennikiem treningu siłowego, bo nie lubię biegać. Taki wysiłek połączony z interwałami cardio oraz dobrze zbilansowaną dietą wystarczy, by ukształtować sylwetkę. Z doświadczenia zdobytego dzięki pracy z podopiecznymi "Inżynierii Ciała" wiem, że można zbudować formę ćwicząc na siłowni przez trzy-cztery miesiące, trzy razy w tygodniu. Jeśli ktoś poświęci kolejny dzień na treningi to gwarantuję, że osiągnie jeszcze szybciej wyznaczony cel.
— A co z suplementacją?
— Wszyscy mnie o to pytają, zwłaszcza teraz, kiedy zostałem ambasadorem marki Nutrend. Suplementy to pomocny dodatek, ale one nie zrobią za nas roboty na treningu. To wartość dodana do diety i ćwiczeń, która pomoże przyspieszyć proces budowania formy.
— Dziękuję za rozmowę.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze